Salut!
Uwaga drodzy rodacy organizuję konkurs! Kto wymyśli największą wrzutę na moją szefową wygrywa zestaw francuskich Desperadosów! Odpowiedzi proszę wysyłać najlepiej od razu pod jej legowisko lub zgłaszać telefonicznie pod numer restauracji... Mnie już się pomysły kończą...
Dlaczego tak nie lubisz swojej szefowej spytacie. Moja szefowa jest terrorystką. Ten rok z nią będzie bardzo ciężki i szczerze mówiąc obstawiam zakłady jak szybko mnie wyrzucą z pracy. Jak narazie to co ona mi mówi i robi nie dotyka mnie ani nie stresuje, lecz myślę, że jest to kwestią czasu by to się zmieniło. Szczerze, teraz to mam na nią (zabluźnię bo nie wiem jak to inaczej określić) wyjebane. Wykonuję polecenia które mi poleci, ale mam gdzieś to jak ona mnie traktuje, każda obelga spływa po mnie jak woda z mokrego borsuka. A to co mi najbardziej pomaga to bluźnienie na nią po polsku. Ona wrzuca na mnie po francusku/angielsku, to ja jej wyjeżdżam z piękną wiązaneczką 'ciepłych' słówek. To baaaaaaaaaaaardzo pomaga, ale lepiej nie próbujcie tego w Polsce.
Moją pracę dzielę na dwa światy. Pierwszy swiat to klienci, drugi to pracownicy. W pierwszy wchodzę chętnie, uśmiech sam wskakuje mi na twarz, czuję chęć do komunikowania się z francuzami. Uwielbiam jak poprawiają mnie gdy się pomylę mówiąc coś po francusku lub gdy uśmiechają się kiedy słyszą mój akcent. Gdy trafię na anglików lub ludzi którzy po prostu mówią po angielsku zawsze dojdzie do jakiejś dłuższej rozmowy. Wszyscy są ciekawi kim jest ten kelner, który tak kaleczy język francuski. Zazwyczaj się pytają ile już jestem we francji, jak sobie radzę, czy jest mi ciężko i wiele innych ciekawych pytań. Raz trafili mi się brytyjczycy z którymi dużo pośmiałem, m.in. się z tego że pracuję we francuskiej restauracji nie mówiąc nic po francusku. Bardzo sympatyczni ludzie, którzy potem powiedzieli szefowej jaki to ja jestem zajebisty i zostawili napiwek tylo dla mnie. Napiwek został oczywiście wrzucony do skarbonki i podzielony, ale nieważne. Zajebisty gest. Klienci w restauracji są naprawdę super, nie ma takich gburów jak w Polsce. Uśmiech nie schodzi mi z twarzy nawet gdybym tego chciał.
Jednak muszę też co chwila wracać do drugiego świata, czyli pracowników. Oprocz mojej szefowej, kelerkami są także jedna murzynka Toi z Madagaskaru i lanoska Juliana z Kolumbi. Obie wymiatają po francusku, tylko ja jeden głąb w te klocki. Te dwie dziewczyny są bardzo sympatyczne, często mi pomogą, wytłumaczą dużo rzeczy i nauczą conieco. We trójkę tworzymy wspólny front przeciw szefowej, co też mnie trochę ratuje. Bo nie tylko mi się dostaje, ale wszystkim. Oczywiście mnie najbardziej bo jako jedyny nie mówię po francusku. Ale to będzie tylko rok w Les petits Gobelins...
Po pracy w takiej atmosferze, wszedzie mi będze dobrze, to jest duży plus, muszę tylko wytrzymać na wojnie z szefową. Muszę trzymać swoje emocje na wodzy, nie dać się sprowokować oraz niestety wykonywać jej polecenia. Wiem że praca to nie bajka, ale nie pracujecie z moją szefową...
Ale koniec gadania o pracy... Ostatnio miałem czas na zrobienie paru zdjęć mojemu kochanemu Nancy! Jest też dużo zdjęć z imprez, ale ich nie mogę raczej zamieścić w internecie. Gdyy nie duża grupka wspaniałych polaków myślę że w mojej pracy nie trzymałbym się tak dobrze. Zajebiście jest pracować z myślą o weekendowej imprezie, do dodaje takie motywacji!
Jeśli chodzi o zdjęcia to jak narazie dam wam pooglądać miasteczko, mam nadzieję, że w wolnym czasie zrobię ich więcej! Nie zamieszczę ich dzisiaj bo jestem zbyt zmęczony po szkole, ale zdjęcia będą albo na facebooku lub na blogu lada moment. Napewno się skapniecie się gdzie one są. Tymczasem dobranoc!
Bonne nuit!
Powiedz jej że jak na nią patrzysz to "les regret press le cul" co w wolnym tłumaczeniu oznacza, że Żal Ci dupę ściska :P
OdpowiedzUsuńTak czytam o tej Twojej szefowej i zastanawiam się czy Ty czasami pracujesz nie w "Les petits Gobelins" tylko w "Les petits
OdpowiedzUsuńJoseph Goebbels" a owym Goebbelsem nie jest właśnie ona, szefowa :). Max tak jak mówiłem nie będzie łatwo, z tym że Ty na spokojnie dasz radę. Ale zaraz zaraz, może jest tak że szefowa podkochuje się w Tobie, ale zdaje sobie sprawę że nie ma szans i szaleje ze złości, pomyśl ;). I mam takie pytanko czy koleżanka z Madagaskaru zna króla Juliana??? on też ma ("zabluźnię bo nie wiem jak to inaczej określić") wyjebane:):):) Trzymaj się młody!!!