Salut!
Co się dzieje dalej w moim życiu? Nic się nie zmieniło, jest nadal ciekawie. Już tak przywykłem do pobytu tutaj, że nie wyobrażam sobie co bym robił teraz w Polsce. Studia, praca? Nie, w Polsce to nie ma sensu. Jestem w tak komfortowej sytuacji, otworzyłem sobie bramę na cały świat i co najlepsze kroczę naprzód. Jedyne co mi się nie podoba to brak obecności przy mnie rodziny i kogoś, kto byłby przy mnie w moich najtrudniejszych sytuacjach. Polscy przyjaciele to jest to. Żałuję strasznie, że nie mam ciągle czasu dla ludzi z Polski, ale już przywykłem do tego. Bo co mam zrobić, odciąć się od ludzi we Francji, usiąść do facebooka i zamienić się w facezombiaka? Nieee, życie ma coś dla mnie i biorę to.
Zaraz wybije mi pół roku we Francji. Z ciekawości postanowiłem sobie zrobić coś w stylu Rachunku Sumienia. Co mi dała Francja, a co się zmieniło we mnie na gorsze? Zobaczymy, sam jestem ciekaw. Nigdy nawet nie zastanawiałem się nad tym. No to jedziemy.
Zaczniemy od tego co mi DAŁ pobyt we Francji. Pierwsza rzecz która mi przychodzi na myśl to język. Czy raczej języki. Doszlifowałem angielski, dogadam się już po francusku i znam duuuużo słówek po węgiersku. Nigdy nie miałem w zamiarze nauczyć się węgierskiego, ba, nawet nigdy nie zastanawiałem się nad tym czy taki język w ogóle istnieje. A jest, istnieje, i brzmi jak rozmowa Simsów. Haha, serio. A węgrzy to bardzo sympatyczny naród. Trafiłem na takich ludzi, że dwójkę z nich mogę nazwać najlepszymi przyjaciółmi. Opiekują się mną jak bratem i dostają to samo ode mnie. Miałem takie momenty we Francji na imprezach, gdy piłem jak głupi, usypiałem i Węgrzy ratowali mnie od dowcipów (w stylu malowania ciała markerem) mówili "nikt Maksa nie dotknie" i byli w stanie wziąć mnie do swojego pokoju, ułożyć mnie w swoim łóżku, po czym sami spali na podłodze. Łał, to się nazywa poświęcenie. Braterstwo. Dlatego tak się uczę tego ich języka. W szkole często na lekcji obok tłumaczenia słówek na polski piszę węgierski. Ha!
Wiem co mi jeszcze dał ten kraj! Żyyyycie! To co się tutaj dzieje przechodzi moje wcześniejsze wyobrażenia o fajnym życiu. Taka szkoła, tacy ludzie, praca, atmosfera, przygody! Nawet gdy byłem w mojej małej depresji to i tak szalałem i wariowałem. A szkole zawsze mam dobry humor. Dostaję rogaliki za które muszę zapłacić tylko moim uśmiechem, co środa wyjście na miasto, na stołówce jedzenie za dwóch, ciągłe niewyspanie, w czwartek wieczorem szaleństwo po akademiku, gry słowne z węgrami, wszystko w szkole mi się podoba.
Dostałem też pracę, dobrze płatną i z fajna atmosferą tworzoną przez ludzi. Lubię mój kontakt z klientem. Każdy uwielbia mój polski akcent. Ale zawsze pada pytanie: "A pan to jest z Hiszpani/Portugali?". Gdy mówię, że jestem Polakiem, widzę zdziwienie. Raz wynikła z tego taka konwersacja:
- Przepraszam, a Pan to skąd jest, z Hiszpani?
- Nie, jestem Polakiem.
- Uuuuoooo, nie pomyślałabym, Pan taki brązowy...
- Bo jestem też w połowie Grekiem (ha!)
- Super! A to powiedz coś po grecku.
- Yyyyy...
I w tym momencie żeby mi nie było głupio, że greckiego nie znam zacząłem mówić po polsku...
- Booooże, tak uwielbiam język grecki! A po polsku też pan mówi, tak? Jak to brzmi?
Już drugi raz zrobiło się mi głupio, ale brnąłem w to dalej. I wymyśliłem jej na biegu niezłą wiązankę bluźnierstw po węgiersku, hahaha. Stwierdziła że to głupi język i jednak woli grecki (fuck yeah). I takich sytuacji mam w pracy od groma, dużo śmiechu. Ale też się często na mnie wkurzają, za dobrze mieć nie mogę.
Francja pozwoliła mi także otworzyć się na ludzi. Jestem bardziej pewny siebie niż kiedykolwiek. A pewność siebie równa się u mnie dobremu humorowi. Tego chciałem zawsze, nie bać się niczego. Teraz wiem że jestem w stanie zrobić wszystko, wystarczy tylko spróbować, próbować dalej i starać się ze wszystkich sił. I trzeba ROBIĆ, a nie tylko MYŚLEĆ. Realizując swoje cele można tylko zyskać, bo to co tracisz jest tylko małym procentem tego co osiągasz. Ale każdy rządzi się swoim życiem. Pełnym błędów które popełnia każdy. Ja też to robię, mówi się "trudno". Skoro już o tym mówię to jest idealny moment by przejść do moich minusów. Już się boję.
Co we mnie zmieniła Francja? Przede wszystkim... zacząłem pić i palić jak smok. Trafiłem do towarzystwa w którym palą prawie wszyscy i w końcu się poddałem, wciągnąłem się w to. Do tego picie co weekend i w ciągu tygodnia. Parę razy już byłem na kacu w pracy, ale nie dałem nic po sobie poznać. Szalone to, ale też trochę głupie, nie za dobrze to o mnie znaczy. Złe jest też to jak rzadko rozmawiam z Polską. Dużo ludzi mnie już pewnie pozapominało. Sam sobie zasłużyłem. Rodzina tęskni coraz mocniej, a ja nie wiem co mam zrobić bym mógł porozmawiać ze wszystkimi. Jedno jest pewne. Często piję wasze zdrowie, ha.
Do tego zmieniło mi się dużo cech charakteru. Jestem coraz mniej miły, głupszy, mniej poważnie podchodzę do życia i przestałem dbać o siebie. Ufffff... To chyba koniec (albo umysł podpowiada mi "kończymy to jełopie").
Przeczytałem to co napisałem i odlryłem, że... Francja dała mi wiecej niż zabrała! Super, bałem się wyniku, ale ça va. I... W KOŃCU DODAŁEM POSTA NA BLOGA. Haha! Pozdro!
Wasz Maksiu mały Węgier, haha.
dogot :D
OdpowiedzUsuńGruby
wiesz co, królu Maxie, tak to czytam i tak sobie myśle że okropnie za Tobą tęsknię. miewaj się dobrze! <3
OdpowiedzUsuń~ Vanessa.
A Polsku coś czasem gadasz z kimś? Za dużo tych języków, w końcu ojczystego zapomnisz :P
OdpowiedzUsuńWiesz co czytam co napisałeś i tak zastanawiam się nad Swoim życiem i choć domyślam się jak tęsknisz to powiem Ci że i tak jesteś do przodu do choć z rodziną dzieli Cie tysiące km to to jest odległość do przebycia!!!!!!!!!!! Moi rodzice i dziadkowie nie żyją i nawet nie wiesz jak ciężko mi na te cholerne święta choć mam kiełbasę żurek sernika itd, a co do spełnienia swoich ambicji to brawo rób tak dalej bo do Polski nie ma po co wracać nasz kraj zamienia się w głęboką doline bez przyszłości dla młodych ludzi. Co do nałogów można z tym walczyć bo ja też paliłam dużo a teraz od grudnia nie palę i choć pomogłam sobie zabiegiem biorezonasu to i silna wola i chęć nie śmierdzenia zrobiła swoje, ale jeśli ty masz tak wielkie ambicje do swojej przyszłości to walka z nałogami to dla Ciebie PIKUŚ :) Asia
OdpowiedzUsuń