Salut!
W weekend zakochałem się... Zakochałem się w moim pięknym francuskim mieście! Mogę z czystym sercem nosić koszulkę z napisem I <3 NANCY! Coraz bardziej rozumiem jak tu się żyje. To miasto rządzi się własnymi prawami i żyje swoim tępem. Może nie jestem jeszcze francuzikiem, ale już trochę się wkręciłem w francuskie życie. Nancy jest trochę jak mała Warszawa. Nie, nie, złe porównanie, Nancy to Nancy! Tu jest niepowtarzalnie! Klimacik jak we Francji, piękne uliczki, oszałamiający plac Stanisława Leszczyńskiego, parki, zoo, wszystko piękne, czyste, klimatyczne, idealne! Kiedyś muszę zrobić wypad na miasto z aparatem, bo jeszcze nie mam żadnych zdjęć, a tutaj mógłbym zrobić zdjęcie wszystkiemu. I każdemu. Czasami mam wrażenie, że nie idę po ulicy tylko po wybiegu. Też tak kiedyś będę się nosił, mam nadzieję. Wszystko było by perfekcyjnie, gdyby nie praca...
Praca praca praca. Co jest moim największym problemem? Ja po prostu nie lubię pracować. Tego chyba nikt nie lubi. Ale skąd tu brać pieniążki na ciuszki i Carambar? Nie, nie od rodziców... Niestety skończyły się czasy sztuczki z pięknymi oczkami. A jak się okazało (jestem w wielkim szoku, naprawdę) pieniądze na drzewach nie rosną!
Gdyby w tej pracy było jeszcze fajnie... Jest dziwnie! Moja szefowa to... hmmmmmm, jakiego by tu użyć słowa by nie zabluźnić i nikogo nie obrazić... to chora kobieta! Na początku była spoko, przez kilka pierwszych dni dało się z nią pogadać, tłumaczyła mi dużo rzeczy, mówiła co i jak, a nawet pożartowaliśmy. Ale... niestety moja szefowa któregoś dnia dostała okresu. A wiadomo jak większość kobiet znosi okres. Od tamtego dnia dzień w dzień wrzeszczy i mówi że wszystko jest źle. Strasznie jest to wkurzające, ale jakoś mnie to nie stresuje. Mam nadzieję że jej to w końcu przejdzie... Gdy nie ma ona okresu to też jest straszna ale nie aż tak. W pierwszych dniach mówiła bym wyluzował bo tutaj to się liczy. Taki byłem luzak, że nawet gdy mnie poprosiła to śpiewałem gościom z okazji urodzin 100 lat, oczywiście po polsku, co było wielką atrakcją. Później, gdy miałem rozmowę z szefową powiedziała, że muszę być bardziej poważny w pracy... Więc o co kaman? Mówi mi że mam robić 'coś', później mi mówi że mam tego 'czegoś' nie robić. I tak jest ze wszystkim. Jednego razu była na mnie tak zła, że aż zaczęła mnie naparzać kartą menu. Jak była moja reakcja? Zacząłem jej się śmiać w twarz. Nie mogłem się powstrzymać, bo dla mnie było to takie śmieszne, że zdzieliła mi z menu. Ja się śmiałem a ona była jeszcze bardziej zła, ale miałem to gdzieś i robiłem dalej swoje.
Było źle aż do soboty. Nie wiem co jej się stało, może jej przeszło. Praca była jak praca, robiłem to samo co we wcześniejszych dniach. Wszystko tak samo, identycznie. Ale na koniec dnia przyszła do mnie szefowa i oznajmiła: 'Widzisz, jak chcesz to potrafisz, w końcu zacząłeś pracować. Ale czy muszę być zła by tak było?'. Powiedziała że jest ok i poszła. Nigdy nie skumam tych francuzów...
Z tego co widzę ten rok będzie bardzo ciężki z moją chorą szefową. Ale może się powtórzę: spinamy dupę i zapier***amy!
Au revoir!
Nie denerwuj kobiety przed, po i w trakcie trwania okresu.
OdpowiedzUsuńEj jak to czytam to czuje się tak jakbyś siedział obok mnie i mi to opowiadał.. no normalnie słysze Twój głos w głowie! (:
OdpowiedzUsuńej, normalnie twoja szefowa jest jak moja kierowniczka w kfc!!! w każdym detalu!!! :D zachowuje się tak samo, każe coś robić, 5 minut później mnie opieprza że to robię, ja się śmieję, ona jest jeszcze bardziej wkurzona, a czasem ma dobre dni i jest zarąbista :D:D:D
OdpowiedzUsuńwidocznie kierownicy restauracji tak już mają ;P nie tylko we francji ;]
maciek ;]