środa, 17 sierpnia 2011

Explanation

Siemaneczko!
Przed wyjazdem do Francji postanowiłem dodać jeszcze jednego posta. Explanation czyli wyjaśnienie. Czego?
Otóż wszyscy ludzie, gdy dowiadują się o moim wyjeździe do Francji, chcą o nim wiedzieć jak najwięcej. Męczy mnie już ciągłe odpowiadanie na te same pytania, więc wpadłem na genialny pomysł opisania wszystkiego na moim blogu. Od dzisiaj każdy, kto będzie chciał się dowiedzieć czegoś o moim życiu w Lotaryngii, będzie odsyłany tutaj! Ha! A więc do dzieła!

Właśnie odkryłem, że nie da się wszystkiego opowiedzieć w skrócie. Zacznę więc od podstaw. Może nie każdy wie, że skończyłem szkołę gastronomiczną. Ta do której chodziłem (ZSP nr 4 w Łodzi, naprawdę polecam) dała mi możliwość skorzystania z życiowej szansy. Jest nią Eurotour - międzynarodowy program organizowany przez CFA Louis Prioux w Bar le Duc. Eurotour Programme jest czymś w rodzaju stażu we Francuskich restauracjach/hotelach połączonym z nauką w CFA (Centre de Formation d'Aprentis). Trwa to rok (12 miesięcy dla pewności) i zaczyna się 12 września. W każdym miesiącu muszę przepracować 3 tygodnie, a na naukę przeznaczyć tydzień. W ciągu tych 3 tygodni pracuję w restauracji (w hotelu mam nadzieję), gdzieś w Lotaryngii, jako kelner, za co oczywiście dostaję ładne wynagrodzenie. Mieszkam sobie w mieszkanku, które to załatwia mi CFA, za które najprawdopodobniej będę musiał płacić i dojeżdżać z niego do pracy. Mówię tylko po angielsku więc będzie fun. Za to podczas tygodnia nauki wracam do Bar le Duc, gdzie uczę się po francusku (ale francuskiego po angielsku, lol) i nocuję w internacie. A tam będzie zlepek kultur, ponieważ program obejmuje całą Europę. Nauka w CFA kończy się egzaminem. Zaliczony gwarantuje mi fajny dokumencik potwierdzający kwalifikacje.
A ja się dostać do takiego programu? To proste! Wystarczy być z mojej szkoły i odważyć się zapisać na taki wyjazd. Co roku do Gastronomika przyjeżdża Francuski pan, który przeprowadza rozmowę kwalifikacyjną z każdym kandydatem. Odbywa się ona po angielsku bądź francusku (i trochę po polsku). Francuski pan pyta się o to czy przemyśleliśmy sobie wszystko, co na to rodzina, czego się boimy, czemu chcemy jechać i czy stać nas na to. Bo to nie jest tanie. O tym czy się dostałeś dowiadujesz się mailem, który oczywiście dawno dostałem.

I tu już chyba skończę, bo niestety skończyła mi się wena. Jeżeli coś mi umknęło lub dla kogoś jest cokolwiek niejasne, to śmiało piszcie w komentarzach, chętnie odpowiem.
See ya!